MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Strefa buforowa w Podlaskiem. Puszcza Białowieska czeka na turystów

Marta Chmielińska
Marta Chmielińska
Barbara  Ferns i Tomasz Bałdak prowadzą w Białowieży kwaterę agroturystyczną  „PoDuszka” i oferują swoim gościom wycieczki po Puszczy Białowieskiej. Nic więc dziwnego, że kiedy  dowiedzieli się, że będzie strefa i że znowu ich tereny mogą zostać  zamknięte dla turystów, byli przerażeni. Teraz jednak odetchnęli z ulgą
Barbara Ferns i Tomasz Bałdak prowadzą w Białowieży kwaterę agroturystyczną „PoDuszka” i oferują swoim gościom wycieczki po Puszczy Białowieskiej. Nic więc dziwnego, że kiedy dowiedzieli się, że będzie strefa i że znowu ich tereny mogą zostać zamknięte dla turystów, byli przerażeni. Teraz jednak odetchnęli z ulgą archiwum prywatne
Od czwartku (13.06) wąski pas powiatu hajnowskiego znajduje się w tzw. strefie buforowej, czyli strefie ograniczonego przebywania. Mieszkańcy przygranicznych miejscowości czują się bezpiecznie, ale jednocześnie obawiają się, że w tym roku nie przyjadą do nich turyści.

Decyzja rządu o wprowadzeniu strefy zapadła po tym, jak jeden z polskich żołnierzy został – w czasie pełnienia służby na granicy – śmiertelnie ugodzony nożem.

Mieszkańcy powiatu hajnowskiego martwią się, że teraz poszła w świat fama, że przy wschodniej granicy kraju jest niebezpiecznie i że w związku z tym tego lata zmniejszy się ruch turystyczny. Jest to problem, ponieważ dla wielu z nich to jedyne źródło utrzymania. Poza tym, ta część regionu już po raz trzeci została objęta obostrzeniami związanymi z pobytem turystów.

Najpierw był covid, a później zamknięto wiele miejscowości przy granicy, nie można było wjechać do Białowieży i nasza turystyka przeszła wielki kryzys – tłumaczy Maria Iwaniuk z Hajnówki. - Turyści nie mogli przyjeżdżać i straciliśmy na tym wszyscy. Nie tylko właściciele kwater agroturystycznych czy hoteli, ale też przewodnicy, wytwórcy pamiątek, pracownicy sklepów spożywczych i wielu innych ludzi, którzy utrzymują się z ruchu turystycznego.  

Hajnówka to miasteczko do niedawna przemysłowe, dziś swą przyszłość próbuje budować na turystyce. Miasto prowadzi dużą inwestycję - Akademię Przyrody nastawioną także na turystów, znajduje się tu duży Park Wodny, w regionie działają lokalni wytwórcy produktów regionalnych i rękodzielnicy.  

Wykonuję różne artykuły rękodzielnicze: szydełkuję, trochę maluję i tworzę biżuterię – mówi Anna Wasiluk z Czeremchy. – W sezonie część swojego rękodzieła sprzedaję turystom. Kiedy przez różne ograniczenia przyjeżdża do nas mniej ludzi, dla wielu producentów – takich jak ja – oznacza to poważne kłopoty.  

Pani Anna przekonuje, że ona – mimo że mieszka przy wschodniej granicy – czuje się bezpiecznie. Jej zdaniem, wiele złego powodują plotki i chęć wywołania sensacji.

Kiedy usłyszeliśmy o pierwszym planie wprowadzenia tu zamkniętej strefy, gdzie zakazem wstępu miał być objęty bardzo szeroki pas przy granicy i duża część Białowieskiego Parku Narodowego, to – choć nikt nie znał konkretów – od razu poszła fama, że i Czeremchę będą zamykać -dzieli się refleksją. - Ludzie wymyślali i straszyli się wzajemnie, a to w dobie internetu w moment rozlało się na całą Polskę i dalej. No i efekt jest taki, że wielu turystów myśli, że do nas nie można przyjechać, albo nawet jak doczytali, że po nowych regulacjach prawnych jednak jesteśmy otwarci, to boją się do nas przyjeżdżać ze względu na bliskość wschodniej granicy.

200 metrów od granicy państwowej

Jak przekazało MSWiA, strefa obejmuje długość granicy na odcinku 60,67 km, położonym w zasięgu terytorialnym placówek straży granicznej w Narewce, Białowieży, Dubiczach Cerkiewnych oraz Czeremsze. Na odcinku około 44 km obszar objęty zakazem przebywania to 200 metrów od linii granicy państwowej. Jak mówią miejscowi, tak blisko granicy rzadko kto się zapuszcza.

Ja codziennie jeżdżę po Puszczy Białowieskiej rowerem albo chodzę na spacery, no ale przecież nie podjeżdżam pod  samą granicę – wskazuje Katarzyna Wesołowska z Hajnówki. – W puszczy nigdy nic złego mnie nie spotkało. Owszem, czasami słychać syreny policyjnych samochodów i widać aktywność służb, jednak – bądźmy szczerzy – nie ma tu żadnych zasieków ani okopów. Jednak bardzo się obawiamy, że turyści z innych części Polski będą się bali przyjechać do nas na wakacje, a tu jest naprawdę bezpiecznie – zapewnia.

Strefy bali się głównie przedsiębiorcy

Plan wprowadzenia szerokiego pasa zakazu wstępu w ubiegłym tygodniu mocno zaniepokoił przede wszystkim lokalnych przedsiębiorców z  branży turystycznej, jednak obowiązujące od czwartku przepisy budzą już mniej emocji.  

Barbara Ferns i Tomasz Bałdak prowadzą w Białowieży kwaterę agroturystyczną „PoDuszka” i oferują swoim gościom wycieczki po Puszczy Białowieskiej. Oprowadzają ich po różnych zakątkach lasu, mają specjalne trasy m.in. dla amatorów fotografii przyrodniczej. Nic więc dziwnego, że kiedy dowiedzieli się, że będzie strefa i że znowu ich tereny mogą zostać zamknięte dla turystów, byli przerażeni.

Na szczęście to pierwsze rozporządzenie nie weszło w  życie – cieszy się Barbara Ferns. – Bo co z tego, że Białowieża miała pozostać otwarta, jak  wszystko dookoła byłoby zamknięte? Przecież nikt tu nie przyjeżdża, żeby siedzieć w Białowieży. Ludzie chcą podziwiać puszczę, spacerować, robić zdjęcia. Teraz, gdy zakaz wstępu obowiązuje tylko na szerokości dwustu metrów od granicy oraz w rezerwacie ścisłym w pasie o szerokości dwóch kilometrów, jest dobrze. Tak naprawdę nasza puszcza jest dla ludzi otwarta – zapewnia.

Tomek Bałdak wskazuje, że Puszcza Białowieska toprzecież ogromny kompleks leśny i – mimo zakazu wstępu na teren przygraniczny – jest gdzie chodzić czy jeździć rowerem.

Ponadto trzeba pamiętać, że po rezerwacie ścisłym Białowieskiego Parku Narodowego też nie można wszędzie spacerować. Trzeba trzymać się wytyczonych ścieżek do zwiedzania z przewodnikiem, więc to ograniczenie pod względem użyteczności dla turystów jest znikome – zapewnia.

Oboje twierdzą, że choć bardzo dużo wędrują po Puszczy Białowieskiej, nigdy nie zdarzyły im się żadne nieprzyjemności ani ze strony służb pilnujących terenu, ani ze strony migrantów.

Idziemy do lasu z uśmiechem i wracamy z uśmiechem.  Nie ma czego się bać – przekonuje pani Basia. I dodaje, że w ich kwaterze nikt nie odwołał dokonanych na wakacje rezerwacji. – Ale od sąsiadów słyszeliśmy, że u nich turyści odwołują zaplanowane przyjazdy, z tym że na razie są to pojedyncze rezygnacje – wskazuje.  

Stacjonuje tu wojsko

Braku turystów obawia się także Jerzy Kaczan, który prowadzi w Topile karczmę „Ostatni Grosz” serwującą lokalne przysmaki. Jako że jego lokal znajduje się w środku puszczy, przy stacji jednej z atrakcji turystycznych – kolejki wąskotorowej,  do tej pory otwierał go tylko w te dni tygodnia, kiedy dojeżdżała tu kolejka. Od tego sezonu podwoje „Ostatniego Grosza” zaczął otwierać codziennie. Sam także tu zamieszkał.

Topiło to osada w środku Puszczy Białowieskiej, jest tu cicho i bardzo klimatycznie – zachwyca się pan Jerzy. - Nigdy nie zdarzył się nam żaden incydent związany z sytuacją na granicy i turyści nie mają się czego obawiać. Żyjemy tu normalnie –  zapewnia. – Niestety, obawiam się, że w świat poszedł przekaz o zakazie wstępu do puszczy i trudno będzie to teraz odkręcić. Mam jednak nadzieję, że odwiedzający nas co roku turyści doczytają, że u nas nadal jest bezpiecznie.

Właściciel „Ostatniego grosza” przyznaje, że na leśnych drogach nieopodal Topiła można spotkać wojsko, ale zapewnia, że nie ma w związku z tym żadnych niedogodności.  

Las koło Hajnówki to przecież teren wojskowy – kiedyś była tu jednostka, a dziś znajduje się tu Skład Hajnówka wchodzący do 2. Regionalnej Bazy Logistycznej. Stacjonują tu także żołnierze WOT.  

Świat się zmienia i wszystko się zmienia – uśmiecha się Krystyna Lisowska z Hajnówki. – Nie ma co liczyć na to, że w Hajnówce czy Białowieży czas się zatrzyma i będzie tu tak sielsko jak w latach 70., kiedy nikt z miejscowych nie miał własnego samochodu. Dziś w puszczy słychać samochody, zarówno miejscowych, jak i służb mundurowych. Ale dla nas, mieszkańców regionu, to nie wojsko jest utrapieniem, tylko migranci i odbierający ich kurierzy. Ci przemytnicy ludzi to zwykli przestępcy i to ich bardziej się trzeba obawiać. Dlatego cieszymy się z wprowadzenia strefy, bo to utrudni działalność przemytników.  

Hajnowianka mówi, że choć często chodzi do lasu, to nigdy nie spotkała uchodźcy.Ale przyznaje, że jako że sama mieszka na uboczu, to furtkę na swoją posesję zamyka na noc na klucz.  

Niektórzy z miejscowych jednak przyznają, że bardziej niż migrantów i przemytników boją się ognia, który jest na tych terenach realnym zagrożeniem. Tylko w maju w otulinie i samej Puszczy Białowieskiej miało miejsce kilka groźnych pożarów, które objęły hektary wysuszonego lasu.

Ognia boję się najbardziej - kiwa głową Grzegorz Grygoruk, mieszkaniec jednej z puszczańskich wsi. - Jak zacznie się palić wyżej niż na ściółce, to po nas! I to jest coś, co nas naprawdę martwi.

Mężczyzna często wędruje po lesie zbierając poroża oraz grzyby i jagody, bo w ten sposób dorabia do skromnej emerytury. Często też spotyka wojskowych i Straż Graniczną, ale – jak mówi – nigdy nie miał z tego powodu żadnych nieprzyjemności.

Porządek musi być, przecież to granica państwa – kwituje.

Imprezy się odbędą  

Na terenie gminy Narewka latem odbywa się kilka imprez, które przyciągają turystów. Miejscowi zastanawiali się więc, jak będzie po wprowadzeniu strefy. Jednak wójt Narewki Jarosław Gołubowski zapewnia, że strefa nic nie zmieni.

Jest bezpiecznie i wszystkie zaplanowane imprezy się odbędą – mówi. – Odbędzie się też duża plenerowa impreza „Na świętego Onufrego” w Masiewie, czyli w miejscowości, która leży bardzo blisko granicy i pierwotnie miała także znaleźć się w zamkniętej strefie. Na szczęście Masiewo będzie otwarte, wszystkie kwatery działają i czekają na turystów.

Również starosta hajnowski Andrzej Skiepko zapewnia, że  w całym powiecie jest bezpiecznie.

W obecnym kształcie strefy obowiązujący zakaz poruszania się tak naprawdę nie dotyczy turystów, bo nikt się przecież nie zapuszcza pod samą granicę. Zapraszamy więc wszystkich, którzy chcą odwiedzić nasz piękny region – zachęca.

O tym, że mimo w pobliżu strefy jest bezpiecznie przekonują również przebywający w Hajnówce i Białowieży turyści.

Jestem tu od dwóch dni i moje wrażenia są bardzo pozytywne – zapewnia Agnieszka Długoszewska z Krakowa. – Byłam też w Białowieży i odwiedziłam Miejsce Mocy w Puszczy Białowieskiej. Nie przytrafiła mi się żadna kontrola dokumentów ani nikt mnie nie zatrzymywał, gdy szłam przez las .

Dla turystów dostępne są nie tylko miejscowości takie jak Hajnówka, Białowieża, Narewka czy Czeremcha, ale także większość obszaru Białowieskiego Parku Narodowego.  

Cała północna część Białowieskiego Parku Narodowego jest dostępna dla turystów, zaś Rezerwat Ścisły - tak jak do tej pory – nie jest otwarty do samodzielnego zwiedzania, a jedynie dla wycieczek i zwiedzających z przewodnikiem - wskazuje Olimpia Pabian, dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego. – Oczywiście bardzo do tego zachęcam, bo nasi przewodnicy są dobrze wyedukowani i pokazują takie tajemnice parku narodowego i całej Puszczy Białowieskiej, że warto przejść się tą trasą  -  mówi. I dodaje że mimo wprowadzenia strefy praktycznie wszystkie ścieżki i szlaki piesze oraz rowerowe są dostępne.- Mamy przecudną przyrodę, jest tu cisza i spokój, więc można u nas wypocząć i doładować baterie na cały rok – uśmiecha się dyrektor Olimpia Pabian. – Puszcza i my czekamy na turystów z otwartymi ramionami.

od 7 lat
Wideo

Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Strefa buforowa w Podlaskiem. Puszcza Białowieska czeka na turystów - Hajnówka Nasze Miasto

Wróć na bielskpodlaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto