Sytuacja mleczarni Bielmlek coraz gorsza. Kontrahenci chcą upadłości a rolnicy - pieniędzy za mleko

W poniedziałek o godz.10 pod bielską mleczarnią po raz kolejny zebrali się niezadowoleni rolnicy. Są zbulwersowani tym, że prezes spółdzielni wciąż nie traktuje ich poważnie. Oto treść smsa, który wczoraj po południu otrzymali rolnicy od zarządu mleczarni: „Szanowni rolnicy pragnę poinformować, że w ciągu kilku dni zostanie zorganizowane spotkanie, na którym poinformujemy o restrukturyzacji naszej firmy. Bardzo prosimy o nieorganizowanie protestów bo one nic dobrego nie wnoszą”.
- A o tym kiedy wypłacone zostaną nam zaległe pieniądze to juz nas nie informują- mówi jedna z protestujących rolniczek. Powodem niezadowolenia rolników jest również fakt, że jeden z kontrahentów złożył do sądu wniosek o ogłoszenie upadłość tej spółdzielni. Jak potwierdza wysłany na spotkanie z protestującymi dostawcami mleka Piotr Żukowski - Konta mleczarni zostały zajęte przez komornika. Stało się to na wniosek, który złożył do sądu jeden z kontrahentów, dla którego Bielmlek nie wyprodukował na czas towaru. Staramy się o cofnięcie tej decyzji, tak żebyśmy mogli wypłacić zaległe płatności.

Zobacz też: Tragiczny finał bójki pod bielskim ratuszem

Jak informuje Żukowski na decyzję sądu należy poczekć do połowy listopada.
Kolejne zagadnienie poruszone na spotkaniu to kwota udziałów współudziałowców spółdzielni. 13 sierpnia tego roku prezes Romańczuk na spotkaniu z rolnikami przyznał, że te udziały zostały podniesione do 100 tyś. zł. Mimo iż na zorganizowanym kilka tygodni wcześniej spotkaniu przedstawiciel zarządu w imieniu prezesa zaprzeczał, że taka sytuacja ma lub będzie miała miejsce.

Dla współudziałowców oznacza to, że w przypadku upadłości każdy udziałowiec pokrywa zobowiązania spółdzielni do kwoty udziałów.
W chwili obecnej te udziały współudziałowców mają być ponownie obniżone do 50 tyś zł.

- Prezes od samego początku traktuje nas jak śmieci. Na spotkania zaprasza tylko wybranych rolników, nie mamy dostępu do żadnych dokumentów spółdzielni. - mówią rozżaleni protestujący. Rolnicy żądają również dymisji Romańczuka. Prezes był oczywiście niedostępny dla zgromadzonych. Według przedstawiciela zarządu Bielmleka prezes udał się do Białegostoku do nadzorcy wyznaczonego przez sąd starać się o odblokowanie kont mleczarni.
Sytuacja bielskiej mleczarni od kilku miesięcy stale się pogarsza. Protesty rolników odbywały się już wielokrotnie. Problem jest wciąż ten sam. Nie wypłacone pieniądze za mleko, podniesienie wysokości udziałów współudziałowców i brak dostępu do informacji o spółdzielni.

Część rolników, nie doczekawszy się wypłat, przestała już dostarczać mleko do Bielmleku, i przeniosła się do innych spółdzielni, m.in. w Hajnówce, Łapach czy Siemiatyczach.
Na ten moment rolnicy zostali odesłani z niczym. Mają czekać na smsy od spółdzielni. W taki sposób będzie przekazana informacja o ewentualnym spotkaniu z prezesem Romańczukiem i terminie wypłaty zaległych pieniędzy. Tadeusz Romańczuk do niedawna jeszcze pełnił funkcję wiceministra rolnictwa w rządzie PiS. W tych wyborach parlamentarnych już nie wystarował.

- Pan Romańczuk, zrobił sobie tu swój prywatny folwark. Rządzi jak chce, majątkiem dysponuje według swojego uznania. 20 lat zarządza tą mleczarnią. Pół jego rodziny tu pracuje lub pracowała. Ustawił siebie i najbliższych a resztę ma w nosie. Tchórz, nie ma odwagi wyjść do ludzi. Wysyła swoich poddanych, żeby wysłuchiwali okrzyków kierowanych w jego stronę. To zwykły tchórz i oszust - zachowanie prezesa Bielmleku podsumuwują rolnicy.