Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces byłych podlaskich celników oskarżonych o działanie w szajce i przyjmowanie łapówek w zamian za ułatwianie przemytów

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
W toku śledztwa część oskarżonych była tymczasowo aresztowanych. Aktualnie wszyscy odpowiadają z wolnej stopy. Żaden z obcokrajowców nie stawił się na pierwszej rozprawie
W toku śledztwa część oskarżonych była tymczasowo aresztowanych. Aktualnie wszyscy odpowiadają z wolnej stopy. Żaden z obcokrajowców nie stawił się na pierwszej rozprawie fot. Wojciech Wojtkielewicz/ Polska Press
Funkcjonariusze mieli przymykać oko na nielegalny przewóz papierosów i owoców morza z Białorusi. W zamian dostawali pieniądze, a w niektórych przypadkach także kalmary i alkohol. Tak uważa prokuratura. Zdecydowana większość oskarżonych nie przyznaje się do winy.

Szajka działała na granicy

W środę przed Sądem Okręgowym w Białymstoku ruszył proces w tej sprawie. Na rozprawę stawiło się 10 oskarżonych, ale akt oskarżenia obejmuje w sumie 18 osób. Ośmiu oskarżonych to celnicy z oddziału celnego w Połowcach, wszyscy aktualnie na emeryturze lub rencie. Usłyszeli zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej, przyjmowanie korzyści majątkowych w związku z niedopełnieniem obowiązków i przekroczeniem uprawnień. Pozostali oskarżeni to Polacy - mieszkańcy Bielska Podlaskiego, Hajnówki i Czeremchy - i obywatele Białorusi, którzy (zdaniem śledczych) dokonywali przemytów, organizowali je lub pośredniczyli w przekazywaniu łapówek funkcjonariuszom. Łącznie - jak szacuje prokuratura - do podziału miała być kwota nie mniejsza niż 12 tys. zł. W jednym przypadku łapówką były kalmary (ich wwóz z pominięciem przepisów też miał być możliwy dzięki zmowie) oraz butelka wódki.

Czytaj też:

Według śledczych celnicy przepuszczali przemytników bez kontroli lub namawiali do tego swoich kolegów. Przez to "cywile" mogli przez Połowce wwieźć ponadnormatywne ilości różnych towarów, głównie akcyzowych jak papierosy (w nieustalonej ilości, wartości i marek), które miały iść na sprzedaż.

- Działali na szkodę Skarbu Państwa, ale także interesu publicznego podważając zaufanie społeczne do organów celno-skarbowych - podkreślał prokurator Marek Żendzian.

Kierować grupą miał jeden z cudzoziemców i 48-letni mieszkaniec pow. hajnowskiego. Ten drugi nie przyznaje się do winy. Tak samo, jak wszyscy pozostali oskarżeni obecni w sądzie. Tylko dwoje zdecydowało się składać wyjaśnienia w procesie.

- Nie działałem w żadnej grupie przestępczej. Ludzi wymienionych w akcie oskarżenia znam: kolegów z pracy i podróżnych przekraczających granicę. Prywatnie nie miałem z nimi nic do czynienia - zapewniał 63-letni były celnik. - Obowiązki swoje wykonywałem zgodnie z najlepszą wiedzą. Nigdy nie odstępowałem od wykonywania czynności. Żadnych rozmów na temat "przekrętów" z nikim nie prowadziłem.

Do winy nie przyznała się też kobieta oskarżona o wręczenie jednej łapówki. Przekonywała, że na emeryturze była kurą domową i popadła w depresję. By mieć rozrywkę i kontakt z ludźmi zaczęła podróżować na Białoruś. Wracała stamtąd z paliwem i papierosami, ale w dopuszczalnych ilościach, na własny użytek. Była kontrolowana za każdym razem. Sąd przypomniał, że w czasie poprzedniego przesłuchania na policji, przyznała, że dzwoniła do jednego z celników i namawiała do przekroczenia uprawnień. Oskarżona wycofała się z tych słów, przekonując, że była bardzo zdenerwowana i pod działaniem tabletek. W protokole są zaś zapisane słowa, których nie wypowiedziała.

Zobacz także:

Sprawę badała białostocka prokuratura

Śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Dowodem w sprawie są m.in. stenogramy rozmów telefonicznych podsłuchanych w wyniku pracy operacyjnej. Na ich podstawie prokuratura postawiła około 50 zarzutów. Obejmują lata 2017-2018. Jeden z wątków dotyczył oszustwa w postaci wyłudzenia nienależnego zwrotu podatku VAT i posłużeniem się fakturami poświadczającymi nieprawdę. Chodziło o wywóz na Białoruś dwóch automatów do bram i domofonów. Sprzęt wrócił na terytorium Polski, mimo że VAT (prawie 1 tys. zł został już zwrócony) i zamontowany na posesjach oskarżonych. Zarzuty z tym związane postawiono czterem osobom, w tym byłemu celnikowi.

Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. Jeden z obrońców złożył w imieniu białoruskiego klienta wniosek o dobrowolnie poddanie karze, ale nie zgodził się na to prokurator. Kolejny termin 19 października.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskpodlaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto