Jak zapewnia lekkoatleta w tym roku wystartował perfekcyjnie i na pierwszych piętrach odetchnął mentalnie, gdyż jedno z przedstartowych założeń było już zrealizowane. Dwa lata temu wbiegł do klatki schodowej jako trzeci i potem musiał wyprzedzać. I choć wygrał w biegu na ikonę towerruningu, czyli Empire State Building w Nowym Jorku, a swoich rywali zostawił daleko w tyle, nie jest zadowolony z biegu. Bo chciał nie tylko wygrać, ale i pobiec poniżej 10 minut, a do tego zabrakowało niewiele, bo tylko 6 sekund.
- Wiem, że mogłem to pobiec, ale nie dałem z siebie wszystkiego. Trudno jest to uczynić, gdy rywale nie naciskają a na trasie nie da się kontrolować tempa/międzyczasów. Taki bieg w ciemno, taka specyfika schodów. Bieganie na wyczucie, co nie jest łatwą sztuką. Zacząć nie za szybko, nie za wolno i pobiec równo i do tego na miarę własnych możliwości. Skąd wiem, że nie dałem maksa? Proste. Za metą stałem na nogach. Wniosek jeden, nie wyjechałem się do końca. A w komforcie rekordów się nie poprawia - tłumaczył.
Czytaj też: Łobodziński ustanowił nowy rekord trasy w Seulu
Piotr Łobodziński pokonał 1576 schodów w 10 minut i 5 sekund. To drugi najszybszy bieg w historii zawodów. Rekord wynosi 9 minut 33 sekundy.
Czytaj więcej na ten temat: Piotr Łobodziński zwyciężył w Wietnamie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?