Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bielsk Podlaski: Uroczystości upamiętniające furmanów zabitych przez oddział Romualda Rajsa Burego w 1946 [zdjęcia]

Janusz Bakunowicz
Janusz Bakunowicz
Andrzej Zdanowicz
Andrzej Zdanowicz
Uroczystości upamiętniające ofiary oddziału Romualda Rajsa ps. Bury w Bielsku Podlaskim
Uroczystości upamiętniające ofiary oddziału Romualda Rajsa ps. Bury w Bielsku Podlaskim Janusz Bakunowicz
Podczas uroczystości można było zobaczyć wystawę "Nasza pamięć" ukazującą archiwalne fotografie, miejsca pamięci oraz relacje z wydarzeń z 1946 roku.

Jak co roku na cmentarzu przy ul. Wojska Polskiego w Bielsku podlaskim zostało odprawione nabożeństwo nad mogiłą furmanów zabityuch przez oddziałRomualda Rajsa ps. Bury w Puchałach Starych. Od ubiegłego roku polska Cerkiew prawosławna 79 ofiar zamordowanych przez żołnierzy Burego (w tym także wozaków) dołączyła do grona męczenników podlaskich.

Modlitwy rozpoczęły się w cerkwi pw. Opieki Matki Bożej, później duchowni wraz z wiernymi przeszli na pobliski cmentarz, by pomodlić się nad mogiłą wozaków.

W uroczystościach wzięli udział lokalni samorządowcy z burmistrzem bielska Jarosławem Borowskim i wicestarosta bielskim Piotrem Bożko. Towarzyszyli im także Andrzej Roszczenko i Tomasz Sulima przewodniczący i wiceprzewodniczący rady miasta. Stawili się także Seweryn Prokopiuk z Partii Razem i Radosław Puśko, dyrektor biura poselskiego Roberta Tyszkiewicza, lidera podlaskiej PO. Warte zaznaczenia jest to, że obaj w żaden sposób nie akcentowali swej partyjnej przynależności.

Nie zabrakło także bliskich pomordowanych, a nawet osób, które cudem uniknęły śmiertelnych kul wystrzelonych przez partyzantów polskiego podziemia.

Wszyscy co roku biorą udział w tych uroczystościach, by pokazać, że pamięć o tragicznych wydarzeniach sprzed 73 lat jest ciągle żywa.

Takie samo założenie ma wystawa pod hasłem "Nasza pamięć" zorganizowana przez Białoruskie Towarzystwo Historyczne i Fundację Kamunikat.org. Jej inicjatorami są Jarosław Iwaniuk, dziennikarz radiowy i działacz mniejszości białoruskiej oraz prof. Oleg Łatyszonek, historyk. Wystawę można było obejrzeć po uroczystościach na cmentarzu w pobliskim Barze Anna.

Wystawa to część szerszego projektu o tej samej nazwie, który miał na celu opisanie i skatalogowanie wszystkich miejsc pamieci związanych z pacyfikacjami przeprowadzonymi przez oddział Burego w prawosławnych wsiach na pograniczu dzisiejszych powiatów bielskiego i hajnowskiego.

Z udziałem małżeństwa archeologów dr Małgorzaty i prof. Macieja Karczewskich dokładnie wymierzono i opisano nagrobki pomordowanych oraz pomniki i tablice upamiętniające te tragiczne wydarzenia.

Materiał ten po opracowaniu ma zostać przekazany konserwatorowi zabytków, co daje nadzieję, ze opisane miejsca zostaną otoczone ochroną konserwatorską.

Planowane jest także wydanie publikacji ze wspomnieniami świadków zdarzeń z 1946 roku.

Fragmenty wspomnień przytaczane są także na planszach wystawy podobnie jak archiwalne zdjęcia przekazane organizatorom przez IPN. Jak przyznał Jarosław Iwaniuk, z użycia najbardziej drastycznych fotografii zrezygnowali.

Ale i te które na wystawie można zobaczyć ściskają serce.

A co się wówczas stało? Szczegółowo zbadał i opisał to prokurator IPN prowadzący śledztwo w sprawie.

29 stycznia 1946 r. oddział Romualda Rajsa wkroczył do Zaleszan. Mieszkańców wsi – pod pozorem zebrania – zwołano do domu rodziny Sacharczuków. Gdy ludzie byli już  byli w środku, Rajs krzyknął: „Wszyscy zginiecie!”. Zaryglowano drzwi i budynek podpalono. Jednak ludziom udało się wyważyć drzwi i uciec.
W Zaleszanach zginęło jednak 16 innych osób. Byli to ci,  którzy nie poszli na zebranie. Zginęli od kul lub w podpalonych domach. Najmłodsze zabite dziecko miało 7 dni, było też takie , które zginęło w łonie matki.

Z Zaleszan oddział Burego udał się do wsi Końcowizna. Tu miała nastąpić wymiana furmanów, którzy zapewniali transport dla oddziału.

31 stycznia oddział zatrzymał się we wsi Puchały Stare.
„Po zwolnieniu kilku furmanów deklarujących polskie pochodzenie, pozostałych pozbawiono życia. Zostali oni wyprowadzeni z domu, gdzie byli przetrzymywani, do pobliskiego lasu w kilku grupach i tam rozstrzelani. (...) Zwłoki zabitych pochowano w wykopach po ziemiankach z czasu wojny, które lekko przysypano i przykryto gałęziami drzew. Zginęło wówczas 30 osób. Najstarszy spośród nich miał 56 lat , najmłodszy 17 lat“ – czytamy w podsumowaniu śledztwa IPN.

Czytaj też: Uroczystości upamiętniajace pacyfikację Zaleszan

1 lutego Bury podzielił oddział na trzy plutony. Ich dowódcom nakazał zniszczenie po jednej wsi: Końcowizna, Szpaki i Zanie. Pierwszy pluton pod dowództwem „Wiarusa” wyruszył do wsi Szpaki, drugi pluton pod dowództwem „Bitnego” udał się do Zań, natomiast trzeci – pod dowództwem „Leszka” – do Końcowizny. 

„W Szpakach śmierć od kul lub w płomieniach oraz od odniesionych od tego ran poniosło 7 osób“ - ustalił prokurator IPN.

Według ustaleń prokuratora, w Zaniach „nie podkładano ognia pod domy należące do osób wyznania katolickiego, jak też nie podpalano zabudowań tych prawosławnych, którzy zamieszkiwali w bezpośrednim pobliżu gospodarstw, należących do rodzin katolickich (według zeznań świadków wówczas w Zaniach mieszkały 4 rodziny katolickie). Mieszkańców, którzy usiłowali wydostać się z płonących domów zapędzano z powrotem lub strzelano do ludzi wybiegających z palących się budynków i próbujących uciec ze wsi. Przed oddaniem strzałów niektórych mieszkańców pytano o narodowość i wyznanie. W oparciu o dokumenty i zeznania świadków przesłuchanych w sprawie, należy przyjąć, że podczas pacyfikacji wsi zginęły 24 osoby. Nadto rany postrzałowe odniosło 8 mieszkańców. - czytamy w ustaleniach IPN.

W Końcowiźnie mieszkańcy, widząc partyzantów podpalających strzechy, uciekli  i nikt nie zginął.
W sumie oddział Romualda Rajsa doprowadził do śmierci 79 osób, obywateli polskich wyznania prawosławnego.

„Nie kwestionując idei walki o niepodległość Polski prowadzonej przez organizacje sprzeciwiające się narzuconej władzy, do których należy zaliczyć Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, należy stanowczo stwierdzić, iż zabójstwa furmanów i pacyfikacje wsi w styczniu i lutym 1946 r. nie można utożsamiać z walką o niepodległy byt państwa, gdyż nosi znamiona ludobójstwa“ –  stwierdził w podsumowaniu prokurator IPN. Prokurator nie miał tez wątpliwości, iż mordów dokonywano ze względu na wyznanie i narodowość ofiar. Wszystkie były wyznania prawosławnego i uznawano ich za członków mniejszości białoruskiej na Podlasiu. Byli to jednak obywatele panstwa polskiego.

Śledztwo w tej sprawie zostało jednak umorzone.

Sam Romuald Rajs został skazany i stracony w 1949 roku wyrokiem sądu wojskowego. 

W 1995 roku sąd unieważnił wyrok śmierci na Romualda Rajsa, uzasadniając, że „walczył o niepodległy byt państwa polskiego”, a wydając rozkazy dotyczące m.in. pacyfikacji białoruskich wsi, działał w stanie wyższej konieczności, zmuszającym do podejmowania działań nie zawsze jednoznacznych etycznie.

Kolejne uroczystości upamiętniajace ofiary burego odbędą się 2 lutego o godz. 9 w Zaniach i o 11 w Szpakach

Zobacz koniecznie: Jedziesz na ferie? Niewiedza może cię drogo kosztować

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bielskpodlaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto