Spółdzielnia zrobiła domki dla kotów walcząc z nudą

Domki, czyli w zasadzie drewniane budy z otworami, przez które bez problemu przeciśnie się kot zostały postawione, by ułatwić tym zwierzętom znoszenie trudów zimy.

Otwory w domkach są dostosowane do wielkości kotów. Duży pies przez nie się nie przeciśnie, więc kotki mogą czuć się w nich bezpiecznie. Szczególnie podczas chłodów i śnieżnej chlapy miejsce takie nie jednemu kotkowi może uratować życie. A i mieszkańcom okolicznych bloków to pasuje, bo koty, przynajmniej z zasady, mając do dyspozycji taki domek, nie muszą szukać schronienia w piwnicach i nie zostawiają tam swoich odchodów.

- Sprawa domków dla kotów nie tyle wypływa tylko z pobudek humanitarnych, ale też praktycznych - przyznaje Jan Kondratiuk, prezes spółdzielni. - Jakiś czas temu mieszkańcy jednego z bloków słali do nas skargi na bezpańskie koty, które chowały się po piwnicach i tam naturalnie załatwiały swoje potrzeby fizjologiczne . W piwnicach roznosił się intensywny smród. Na ich wniosek zabezpieczyliśmy wejścia do piwnic.

Ale, żeby kotom nie działa się krzywda, spółdzielnia postanowiła dać im schronienie. I to bezkosztowo, w ramach walki z nudą...

- W okresie zimowym nasi pracownicy fizyczni mają mniej zadań niż latem, więc w ramach „walki z nudą” zajęli się budowa tych domków - mówi prezes. - Podpatrzyliśmy gdzieś projekt i na warsztatach z resztek materiału pracownicy zrobili juz ich kilka.

Jeszcze nie wszędzie nowo postawione domki cieszą się zainteresowaniem. W okolicach legendarnego Piekiełka, gdzie kotów jest mnóstwo, nie zauważyliśmy, by którykolwiek korzystał ze spółdzielczego przybytku. Ale zawsze mają taką możliwość, tym bardziej, że miejsce to jest dla nich atrakcyjne ze względu na pana Jurka, który kotki dokarmia. Zresztą nawet sam robił im domki z owijanych folią kartonów. Domki pracowników spółdzielni są jednak solidniejsze i bardziej estetyczne.